Tucznik to olbrzymie monstrum, twór niebywale dziwny w swych obyczajach jak i wyglądzie. Przypomina gigantyczną świnię, osiągając wielkość wiejskiej chałupy. Waży kilka ton, a jego zbite i masywne cielsko mieni się barwami różu, czerwieni i białości. Gdzieniegdzie widać wzorzyste pasy i różnorodne plamki. Jednak najważniejszą jego cechą swą zwały tłuszczu. Monstrum wygląda jakby za moment miało eksplodować, a skóra miała pęknąć z nadmiaru rozrośniętej masy. Krótkie świńskie kończyny ledwie co sięgają ziemi, co znacznie utrudnia tucznikowi przemieszczanie się w którymkolwiek kierunku. Zrogowaciałe pazury, w ilości czterech u każdej z nóg, idealnie nadają się do kopania czy też grzebania w ziemi i błotku. Olbrzymi łeb wrośnięty jest w korpus, a dolna szczęka wysunięta. Uzbrojona w kilka pionowo rosnących kłów, a cała paszcza, gdy tylko się otworzy, jest w stanie pożreć i połknąć człowieka. Mimo swej niezdarności i wyglądu grubej, bezbronnej świni, bestia jest naprawdę groźnym przeciwnikiem. Zadarty ku górze nos posiada olbrzymie wloty, dzięki czemu tucznik ma dość dobry węch. Na grzbiecie i za niemal niewidocznymi uszami wyrastają dziwne wypusty skórne przypominające olbrzymie, zrogowaciałe włosy. Tworzą coś w rodzaju kolczastych grzebieni, choć są dość elastyczne i trudne do złamania. Ogon tucznika zawinięty jest w niewielką spiralę i jak twierdzą badacze, jego zakręcenie świadczy o nastroju giganta. Gdy jest sprężynkowaty, monstrum jest najedzone i łagodne. Agresja i niebezpieczeństwo powoduje naprostowanie ogona, dając znak wszystkim dookoła o niezadowoleniu tucznika.
Tucznik, zwany też lochaczem, tłuszczolem a nawet paplarzem zamieszkuje w większości bagniste tereny krainy, gdzie jego powolność ma szanse zaistnieć. Spotkać go można w zbiornikach wodnych i rzekach o klimacie ciepłym, gdzie nie panują mrozy. Prowadzi typowo dzienny tryb życia, paplając się w błocku lub pływając w zbiornikach. Rzadko kieruje się dalej niż brzeg bagna czy akwenu. Zresztą nie ma takowej potrzeby, bo wszystko czego potrzebuje do egzystencji, zapewnia mu naturalne środowisko. Uwielbia godzinami paplać się w błocku i mule, wydając głośne kwiki zadowolenia. Jako gatunek drapieżników formuje się w kilkuosobowe, rodzinne stada, na czele których stoi największa samica. Locha nie toleruje innych samic, a mniejsze i słabsze samce należą do jej haremu. Najczęściej jest ich kilka, a ich zadaniem jest zdobywanie pokarmu, ochrona terytorium i młodych osobników. Nieposłuszeństwo grozi wygnaniem ze stada i utratą narządów rozrodczych samca. Są one odgryzane i pożerane przez lochę, chyba że nieszczęśnik zdoła zbiec lub odpłynąć. Jednak jako pojedynczy osobnik nie ma zbyt dużych szans na przeżycie.
Okres godowy rozpoczyna się wiosną, poprzedzony zalotami grupy samców. Bagienne orgie trwają kilkanaście dni, a kopulacja wydaje się nie mieć końca. Wycieńczone knury przez kilka kolejnych tygodni regenerują swe siły. Po sześciu miesiącach na świat przychodzą młode w ilości ponad tuzina. Mają niebywały apetyt i rosną bardzo szybko, nabierając masy. Przez miesiąc karmione są mlekiem lochy, po czym rozpoczynają nowy rozdział w swym żywocie. Dominująca maciora wydaje ze swej gardzieli najgłośniejszy ryk, przez co jej stanowisko w stadzie nie ulega podważeniu przez słabsze samce. Konkurencją są lochy próbujące zająć jej miejsce, najczęściej podróżujące w grupie kilku młodych, nabierających doświadczeń samic.
Bestie polują na wszystko co pływa i znajduje się w okolicy. Nie stronią od pokarmu roślinnego, zwłaszcza podwodnych bylin i bagiennych korzeni. Ich bronią jest kwik, którego siła i częstotliwość powoduje ogłuszenie i utratę przytomności przyszłych ofiar. Wydobywany z gardzieli stada, niesiony taflą wody, jest jak niewidzialna broń działająca skutecznie i wydawać by się mogło bezboleśnie. Gdy wygłodniałe tuczniki dotrą do nieszczęsnych ofiar, następuje rzeź, którą trudno opisać. Rozszarpywane i rozdzierane ciała budzą się jakby z ogłuszenia, próbując uwolnić się i zbiec przed monstrami. Najczęściej jest już na to za późno, a parskania i kwiki na przemian mieszają się z odgłosem konających. Pozostaje po nich szkielet i wnętrzności, którymi zajmują się padlinożercy. Mimo swej brutalności bestie dają schronienie i pożywienie wielu gatunkom ptactwa, które czyszczą i pielęgnują skórę giganta. Taplanie w błocku przyciąga owady i pozostawia na skórze cenne składniki odżywcze dla mniejszych istot. Tucznik z racji swego obżarstwa i masy, wydziela spore ilości gazów, których woń i aromat przebija smród latryn i wszelakich gnojowisk. Bagienno-roślinne dodatki jakby potęgują to wszystko, nadając gazom zielonkowatą barwę. Nie trudno odgadnąć, że smrodu tucznik używa jako broni defensywnej, stosując ją jako środek zapobiegawczy przeciw natrętnym padlinożercom czy innym drapieżnikom, chcącym odebrać upolowaną ofiarę. Często korzysta ze swych naturalnych mocy wbrew ich przeznaczeniu (czasem trudno tucznikowi powstrzymać się od pierdzenia), a gdy nastąpi to pod wodą, efektem jest olbrzymie bulgotanie. Pośród ras inteligentnych mięso z tucznika należy do największych rarytasów, a smakosze cenią jego smak i delikatność. Olbrzymie ilości tłuszczu z ubitej bestii są przetapiane i wykorzystywane w lampach oliwnych i jako maść przeciw reumatyzmowi.
Poziom: 51