Ogromna, ociężała kreatura, wyglądem przypominająca humanoida. U tego gatunku występuje niezwykły wręcz dymorfizm płciowy. Samce są delikatnie zbudowane, mają wydłużone kończyny oraz duże, płaskie i zdające się wrastać w tułowie głowy. Z tyłu pokryte szorstkim włosiem osłaniającym od stepowego wiatru. Ponadto są znacząco mniejsze od samic (rzadko przekraczają dwa metry wzrostu), od których są uzależnione. Samodzielnie nie są w stanie się odżywiać, trudności sprawia im poruszanie się i nie mają jakichkolwiek technik obrony przed drapieżnikami. W przeciwieństwie do nich samice są olbrzymimi, masywnymi bestiami.
Liczące nawet po osiem metrów wysokości cielska pokryte grubą, pomarszczoną i nieowłosioną skórą, osłaniającą zwały tłuszczu i silne mięśnie, suną powoli przez stepy w poszukiwaniu pożywienia. Mimo „ludzkiego” wyglądu są to stworzenia zupełnie dzikie, przewyższające swą bezmyślnością nawet ogry i trolle. Nogi są grube, silnie zbudowane, przypominają pnie potężnych drzew lub kolumny pałacu. Tułów beczkowaty, wręcz zwalisty. Posiadają dwie potężne kończyny przednie, którymi zdolne są wyrywać z korzeniami cale drzewa czy miażdżyć zwierzęta wielkości konia. Głowa zatopiona w fałdy cielska z prymitywną twarzą o szerokim nosie, silnych łukach brwiowych i tępym spojrzeniu. Szczęki mają silne, wyposażone w nieregularne zęby służące do rozdrabniania nawet najtwardszego pokarmu. Po bokach głowy dwoje niewielkich uszu.
Samice wolno wędrują przez pustkowia, zjadając wszystko co stanie im na drodze. Nie stanowi dla nich problemu pożarcie drewna (o czym przekonali się niegdyś odkrywcy, gdy olbrzymka pożarła ich wozy), czy padliny. W tym czasie karłowate samce siedzą wczepione w jej ciało ssąc pożywną wydzielinę wytwarzaną przez specjalne otwory w jej ciele.
Gody w tradycyjnym znaczeniu tego słowa u tych istot w praktyce nie występują. Jeżeli dwie osobniczki się spotkają, po rozpoznaniu się rozpoczną dziwaczny pokaz siły: zaczną wydawać z siebie głębokie, ciężkie tony, kolebać się z boku na bok i machać rękami. Jest to swoisty rytuał mający skłonić samce do zejścia z nich i wybrania sobie nowej towarzyszki. Większość wraca na dawny „środek transportu”, ale część podlega wymianie, dzięki czemu nie dochodzi tak często do spółkowania kazirodczego. Kopulacja odbywa się spontaniczne, co jakiś czas. Nie ma reguły co do tego kiedy i z jakim samcem siedzącym na jej grzbiecie samica zdecyduje się współżyć. Zwyczajne jeden z nich oderwie się na jakiś czas od źródła pokarmu i zejdzie nieco niżej niż jego standardowe miejsce, czyli w okolice krocza samicy. Narządy rozrodcze samców przypominają ludzkie, acz są zdecydowanie mniejsze. U samicy występuje rozdzielenie pokaźnych dróg rodnych od dostosowanego rozmiarami do potrzeb samców miejsca kopulacji. Spółkowanie jest krótkie i pozbawione jakiejkolwiek finezji. Po niemal rocznej ciąży (jeżeli urodzi się samica) lub miesięcznej (jeżeli będzie to samiec) rodzi się młodociany osobnik. W pełni ukształtowane po narodzinach samce pozostają z matką. Samice są zostawiane w miejscu, w którym się narodziły i zaczynają od razu wędrówkę, by nabrać w ciągu dziesięciu lat ciągłego jedzenia odpowiednie rozmiary, przejść dojrzewanie płciowe i szukać samców.
Istoty te są bardzo agresywne. Napotkawszy jakiekolwiek stworzenie, którego nie rozpozna jako swego pobratymca, zaczyna je atakować, aby następnie pożreć. Wprawdzie nie poruszają się zbyt szybko, ale bywa to na tyle mylące dla podróżnych, że potrafią zostać zmiażdżeni potężnymi uderzeniami łap stwora, nim zdążą się zorientować co się w istocie stało. Zresztą sam widok giganta sieje niepewność nawet w najodważniejszych sercach. Kolosalne cielsko otoczone niewielkimi drzewami i karłowatą roślinnością sprawia wrażenie jeszcze większego. Wśród koczowniczych ludów stepowych cieszą się zasłużonym szacunkiem, a upolowanie jakiegokolwiek uznawane jest jako dowód najwyższych umiejętności, nie tylko z uwagi na to jak jest to trudne, ale również jak wielkie daje korzyści. Potwór dostarcza swemu pogromcy bowiem całe tony użytecznych surowców: ogromne ilości tłuszczu i mięsa cenionych w kuchni, metry kwadratowe wytrzymałej skóry na pancerze, gigantyczne kości używane jako szkielety budynków, oraz najcenniejszy skarb ze wszystkich - pożywkę spod skóry giganta, która umiejętnie zebrana może posłużyć jako podstawa wielu mikstur leczniczych.
Tubylcy wystarczająco dzielni lub też szaleni stosują przeciw tym kreaturom specyficzną technikę. Wybierają się samotnie zupełnie nadzy, wyposażeni w ostre, wąskie miecze tworzone specjalnie na tą zwierzynę. Gdy wyśledzą powolnego olbrzyma stają w niewielkich grupach na jego drodze wymachując rękami, podskakując i skomląc. Samica przekonana, że ma przed sobą zagubione samce pozwala im się wdrapać na swój grzbiet. Gdy myśliwi będą już bezpieczni na cielsku, zaczynają gwałtownie atakować miejsca między fałdami tłuszczu i otwory dozujące odżywkę gdzie bestia jest najsłabsza. Wściekłe monstrum wierzga szaleńczo i wymachuje potężnymi łapami chcąc strącić napastników. Przerażone samce wyczuwając niepokój swej towarzyszki piszczą żałośnie wypełniając cichy dotychczas step krzykiem agonii przerażenia zagłuszając mowę a nawet myśli agresorów. Jeżeli śmiałkom nie uda się dość szybko trafić witalnych narządów kolosa zostaną starci na miazgę i miast sami pożywiać się na ciele giganta, staną się posiłkiem.
Jednak nawet żywy stwór jest dla koczowniczych plemion cenny. W trudnych i wyjątkowo suchych latach wędrują za nimi wykorzystując niezwykły talent olbrzymów do wyszukiwania wody. Gdy gigant wykopie sobie studnie potężnymi łapami wystarczy poczekać aż nasyci pragnienie i ją opuści. Nieraz ocaliło to całe plemiona od śmierci z braku życiodajnej wody. Niestety mimo prób nie udało się w żaden sposób oswoić agresywnych samic ani niezdolnych do samodzielnego życia samców.
Poziom: 83