2020-07-17 23:06:12
- No to tak... Zacznijmy od... Czekajcie!
Obruszył się staruszek podskakując lekko i sprawiając, iż płomień świecy stojącej pośrodku stolika poruszył się niespokojnie.
- Najpierw dajcie piwa! Co będę siedział o suchym pysku?!
No to mu przynieśli złocistego trunku. Ba! Karczmarz nawet zapłacił z własnej kieszeni. Wszyscy pochylili się nad starcem. Doprawdy... Niezła gromadka. Staruszek uśmiechnął się do siebie w myślach ciesząc się, iż odkrył sposób jak łatwo można za darmo otrzymać piwko. Ujął kufel w swą słabą dłoń i uniósł do ust. Dłuższy czas było słychać jedynie przełykanie napoju przez gardziel starego.
- Dość już! Opowiadaj!
Zdenerwował się jeden z młodszych wieśniaków.
- Widzę, żeś gorączka! Siadaj spokojnie... Gardło spłukać musiałem i już opowiadam...
Mruknął stary i pokręcił głową.
- Zero szacunku dla starszych...
- Opowiadaj w końcu! - wydarli się ludziska.
- Dobra, dobra... No to zacznijmy od tego, iż wszystko to miało miejsce 13 Naquariona bieżącego roku... Dzień był zwyczajny... Powiem wam szczerze iż nie widziałem co przed pojedynkiem z Telkirem Di Gatto się działo, ale rycerza Metterów obserwowałem ja uważnie... I powiadam wam! Rycerz to był pobożny, bowiem co chwila imiona bogów wzywał...
Stary podniósł kufel i napił się trunku.
- Ponoć o jakąś kobitę poszło... Ale kto by plotkom wierzył...
Machnął ręką i znów popatrzył po obecnych z uśmiechem na twarzy ciesząc się, że ma takie zainteresowanie w całej tej karczmie.
- Tak czy siak widać było, że coś z rycerzykiem nie tak. Jakby chory był czy co... Jakby go jaka gorączka męczyła... Mówiąc najogólniej przypałętał się do byłego kata i na klęczki przed nim!
Umilkł na chwilę jakby chciał zobaczyć reakcję ludzi. Jednak oni milczeli skupiani na co stary lekko posmutniał.
- No to ten... No... Wydaje mi się, że miał powód tenże rycerz... Chyba nie chciał walczyć... Ale nie wydaje mi się by powodem było tchórzostwo... To było coś innego...
Wpatrzył się w dal i zamilkł. Obecni przy stole poruszyli się niespokojnie.
- Dziadku! Opowiadaj no!
Wykrzyknął ten sam młodzik co wcześniej, zaś dziad zamrugał powiekami i siedział jakby zagubiony.
- Gdzieśmy to skończyli?
- Na tym, że coś dręczyło rycerza, dziadku!
- Aha.. No dobrze... Tak więc coś rycerza dręczyło.. Tak jakby robił to dla kogoś... Jednak nieważne! Telkir odrzucił propozycję rozejmu od rycerza i doszło do walki. Na samym początku to Metter wydawał się przyszłym zwycięzcą... Ba! Nawet porządnie zranił rębajłę Telkira! Ale bogowie odwrócili się od rycerzyka i Di Gatto zakończył jego żywot wielkim dwuręcznym mieczem... Doprawdy.. Co za ironia...
Pokręcił głową starzec.
- Rycerz... Idealista... Poległ... Zaś ten co za grosz honoru nie ma żyje dalej swym marnym żywotem... Niech to będzie dla was lekcja...
Wstał nagle i ruchem głowy podziękował za piwo po czym ruszył do wyjścia.
- Opowiedz nam coś więcej, starcze!
- Nie dziś, młodzi...
I wyszedł w mroki nocy zastanawiając się co na końcu swego życia może jeszcze zmienić...
Vesper