Słowo od redakcji

"Każda bajka o dobrym zakończeniu zaczyna się od znamiennych słów...

Pewnego razu był sobie Redaktor. Smutny i markotny, wędrował ulicami, szukając w życiu celu, który mógłby wypełnić dziurę w jego sercu. Wierciła go bowiem w duchu tęsknota nie do wyjaśnienia - gonił za słowem, pragnął zdań, chciał tworzyć całe eseje. Te jednak ulatywały z głowy zbyt prędko, by zdołał je dogonić.

Aż nadszedł dzień, w którym Redaktor dotarł do archiwum "Głosu Fallathanu". I wtem naszło go olśnienie! Znalazł tam stary, dawno zapomniany wycinek z nigdy nie opublikowanej gazety. Ujął go w palce, a w rozmazanych literach rozpoznał słowa, odkrył zdania.

Zainspirowany znaleziskiem skrzyknął ekipę.

"Panowie i panie, mam dla nas robotę!"

Tak zainspirowany począł tworzyć...

A gdy skończył, dzieło swoje ozwał "Kuryer Koronny".

Z ogromną przyjemnością oddajemy na Wasze ręce pierwsze wydanie „Kuryera Koronnego”.

W pierwszym numerze przedmiotem naszego zainteresowania stała się karczma. Podjęliśmy temat niecodziennych wydarzeń, jakie miały miejsce ostatnimi czasy w gospodzie Pod Pijanym Półorkiem. Zastanawialiśmy się czemu może służyć wychylenie kufla piwa w karczemnym towarzystwie, a także poszperaliśmy za informacją w tych kątach karczm na Małej Vanthii, gdzie nawet boją się zaglądać strażnicy miejscy. Pochyliliśmy się również nad tematem sztuki przez duże S, a także zainteresowaliśmy problemem znikających w niewyjaśnionych okolicznościach kwiaciarzy z Mekasto. Na dokładkę - za pośrednictwem redakcyjnego wróżbity - proponujemy wycieczkę w przyszłość z przymrużeniem oka.

Jako zupełnie nowa redakcja przewidujemy eksperymentowanie z różnorakimi tematami by sprawdzić, co naszych czytelników interesuje najbardziej. Z tego też tytułu zachęcamy do kontaktowania się z nami i dzielenia swoimi przemyśleniami na temat zaproponowanych przez nas treści. Nasze biuro na Małej Vanthii czynne jest całą dobę. Dokładny adres do korespondencji znaleźć można na końcu numeru.

Tymczasem życzymy miłego czytania!

Redaktorzy Naczelni

Ava Baudelaire i Zastian von Bursche