Oku to ohydnie wyglądające monstrum, obleśna kreatura o wyglądzie zmutowanego goblina, którego upasiono jak wieprza do tego stopnia, że urósł mu wielki garb, a dłonie urosły do niebywałych rozmiarów. To tylko pozory, bo bestia choć ma w sobie coś z orkowatego mikrusa, jest zupełnie innym stworzeniem o niepowtarzalnych obyczajach i dziwnych umiejętnościach.
Stając na tylnych łapach osiąga rozmiar do trzech i pół metra, ważąc niemal tonę. Badacze dopatrzeli się w stworze postawy humanolidalnej, a po wielu latach badań i obserwacji stwierdzono, że oku dość często korzysta z tylnych kończyn. Stopy szerokie, rozrośnięte o pięciu krogulcowatych palcach zakończonych czarnymi, ostrymi pazurami. Nogi krótkie, ale masywne i bardzo umięśnione, o mięsistym, wypukłym zadzie. Tułów rozrośnięty, a cielsko zwisające, tłuste, okrągławe jak u orkowej baby, która zapasła się w dobrobycie wioski. Na plecach cecha charakterystyczna dla potwora, olbrzymi, rozrośnięty garb będący niczym zielony kopiec, pokryty krótką trawą i wyrastającymi gdzieniegdzie grubymi, uschniętymi źdźbłami przerośniętych badyli zbóż. Okrągławy łeb łączy się szeroką szyją z korpusem. Wielkie, szpiczaste uszy osadzone są poziomo. Ślepia oku widnieją z wyrośniętych oczodołów jakby spływały po czaszce w kształcie dwóch rozszerzonych palców i uciętych na wysokości paznokcia. Umiejscowione tam ślepia błyszczą krwawym odcieniem, płonąc jak dwa ogniki, gdy bestia znajduje się w cieniu. Wargi olbrzymie, otwarte, wraz z paszczą tworzą rozrosnięty okrąg morderczej gęby. Na szczenach widnieją szczątkowe zęby, porozrzucane bezładnie, tępawe, choć sporych rozmiarów. Jęzor podobny do ludzkiego, co pozwala bestii na wydawanie dźwięków podobnych do orczej mowy. Tonacją i odgłosem brzmią jak barbarzyńskie Waaagh!!! Najwstrętniej wyglądają łapska stworzenia, długie na dwa metry o dłoniach tak wielkich, że w każdej z nich zmieściłby się łeb ogra. Pazury podobne jak na stopach, choć same palce o wiele dłuższe.
Oku pokrywa gruba i twarda skóra, porównywalna w twardości do średniej klasy kolczugi. Mieni się w odcieniach jasno-zgniłej zieleni, choć zdarzają się miejsca, gdzie prześwituje kolor jasnego różu (podobny do ludzkiego koloru skóry). Na garbie i jego okolicach, widoczne są dziwne i ciemne dziury, porozrzucane na sporej połaci. To otwory wydalnicze, miejsca skąd sieje olbrzymi smród przetrawionego pożywienia. Gdy przyjdzie czas wydalania oku zastyga, po czym bierze olbrzymi wdech. Następuje rozrzucenie łajna w promieniu kilkunastu metrów od kreatury. Nie trudno zgadnąć, że po takim ostrzale, mało kto nie będzie śmierdział przysłowiowym gównem. Odór to aromaty i perfumy dla smrodu okuczych wydalin.
Oku pojawiła się na ziemiach Fallathanu wraz z przybyciem na jej tereny orczych plemion. Były to czasy zamierzchłe, a zielona sfora rozlała się po bezkresach krainy jak plaga, której nikt nie mógł zatrzymać. Ekspansja oku po bezkresach Fallathanu ściśle powiązana była z ekspansją orczych ras. Bestia, często hodowana i tresowana przez zielonoskórych, stała się częściowo udomowiona, choć nie brakowało dzikich i drapieżnych stad tych kreatur.
Zamieszkują niemal wszystkie tereny, od tropikalnych dżungli po mroźne tundry i wysokie partie górskie. Obojętne czy las, step, półpustynia, oku jest jak szczur, przeżyje wszędzie. Gromadzi się w kilkunastoosobowe hordy, które prowadzą koczowniczy tryb życia. Wędrują z miejsca na miejsce, szukając obfitych terenów łowieckich. Zdarza się, że goszczą na dłużej gdzieś, gdzie obfitość pokarmu ułatwia ich egzystencję. Są niewdzięcznymi sąsiadami z racji smrodu, jaki towarzyszy im wszędzie. Dożywają do stu pięćdziesięciu lat, prowadząc nocny tryb życia.
W dzień śpią w wykopanych przez siebie norach lub korzystają z gościnności jaskiń. Zdarza się, że zamieszkują opustoszałe ruiny zamków, wejścia do katakumb czy piramid. Nie trudno też odgadnąć, że są w pobliżu, o czym ostrzega roznoszący się dookoła smród. Nocą wyruszają na łowy nęcone zapachem padliny. To ich główna dieta, kilkudniowe, rozkładające się zwłoki, łatwe do strawienia i pogryzienia. Olbrzymie łapska rozrywają nieszczęśnika, ćwiartują i rozdrabniają. Monstra potrafią zatroszczyć się o spiżarnię, znosząc świeżo ubite cielska. Są istnymi smakoszami padliny, pozwalając jej rozkładać się nawet kilkanaście dni. O wszystkim decyduje naczelny samiec hordy - najsilniejszy i największy osobnik, potrafiący być gotowym na każde wyzwanie, czy to ze strony konkurentów o pozycję naczelnego, czy ze strony wszędobylskich samic. Jego pozycja jest niepodważalna jak i smród jaki od niego zalatuje. Okres godowy to nic innego jak rozrzucanie łajna z otworów wydalniczych na odległość i prezentacja tężyzny fizycznej. Oczywiście przywilej ten posiada tylko jeden samiec - dominator. Siłę mięśni ukazuje słabszym od siebie, płeć przeciwną raczy widokiem swych odchodowych pokazów. Aby podkreślić swój status, najsilniejszy oku wyrywa łeb najsłabszemu jego zdaniem samcowi.
Kopulacja trwa tak długo, dopóki ciało ubitego oku nie dojrzeje do padlinożernego podniebienia dominatora. Kanibalizm to powszechna metoda, aby nie zemrzeć z głodu. Najsłabsze, stare i chore osobniki stają się składnikiem odżywczym, którym nie pogardzi żadna bestia. Ciąża trwa dwa lata, a rozwiązanie następuje podobnie jak u orków. Młode oku rosną szybko i uczą się w hordzie jak przetrwać. Po dwudziestu latach czas ich neutralność mija i skazane są na twarde reguły panujące w hordzie. Nieprzystosowanie się grozi zjedzeniem, nawet przez własną matkę. Należą do trudnych przeciwników, nawet dla doświadczonych wojowników. Nie omieszkają atakować ras inteligentnych, jeśli te staną na ich wędrówce ku padlinie. Mało komu ustąpią drogę, licząc na ilość hordy i smród jaki im towarzyszy. Są i takie, które lubują się w polowaniach na otyłe orczyce, które po kilkudniowym rozkładzie zjadane są z apetytem. Oczywiście orkom to na rękę, często więc wykorzystują zbędny balast w wiosce, aby pozbyć się śmierdzących sąsiadów. Z perspektywy zielonoskórych ktoś, kto nie przynosi korzyści społeczności, musi umrzeć, a jeśli ma przy tym ją wspomóc, to jeszcze lepiej. Oczywiście poprzedza ten fakt Rytuał Oku, polegający na namaszczeniu bab szamańskim kałem. Orczyce wypijają silny narkotyk, oszołomione idą samodzielnie w łapska czekających na nie oku.
Orkowie nie zrezygnowali z próby udomowienia i ujarzmienia bestii, wykorzystując jej umiejętności w walce. Tresurą i wychowywaniem młodego oku zajmują się wybrańcy orczej rasy. Polega on na teście smrodu, któremu poddawany jest każdy dziesięcioletni ork. Zwycięzca od tego dnia zostaje uczniem okusera, orka odpowiedzialnego za śmierdzący oddział. Rekrut otrzymuje też młodego oku, z którym spędza każdą noc, podobnie jak on, śpiąc za dnia. Ta więź ma pozwolić mu na przyzwyczajenie się do odoru jaki ma wywołać u monstrum coś w rodzaju zaufania czy przyzwyczajenia. Rzeczą oczywistą są wypadki i to bardzo częste, gdzie oku zabija ucznia. Jedynie wybrańcy i szczęściarze stają w szeregach tej elitarnej armii. Okuserzy zajmują wysokie hierarchie społeczne wśród zielonoskórych, a z ich zdaniem liczyć się musi wielu. Na czym polega sekret tresury? Rzecz wydaje się banalna, jednak okuser musi znać bestię niemal na wylot. Jego zadaniem jest karmienie potwora, a najważniejszą rzecz to wywołanie kontrolowanego wydalania. Mało która armia Fallathanu dysponuje tak egzotycznym odziałem, choć w dzisiejszych czasach, spotkać je można daleko na wschodzie, gdzie nie dotarła jeszcze vanthijska cywilizacja.
Poziom: 63